MED-EL FAMILY CAMP

24. MED-EL FAMILY CAMP

Family Camp to obozy organizowane przez firmę MED-EL dla dzieci z procesorami MED-EL. Próbowaliśmy zapisać się na obóz w poprzednich latach, jednak dopiero w tym roku udało nam się dostać – byliśmy bardzo szczęśliwi. W gronie rodziców dzieciaków z implantami chodziły już słuchy jak to jest na tym wyjeździe, większość była bardzo pozytywna dlatego tym bardziej chcieliśmy sami się o tym przekonać.  

Pojechaliśmy całą naszą czwórką ja, Dominik, Agata i implantowana obustronnie Hela, która skończy we wrześniu 6 lat. Wyjazd trwał dwa tygodnie w górach, w Korbielowie. W tym roku było wyjątkowo dużo uczestników, dlatego do naszej dyspozycji były aż dwa ośrodki: hotel FeroLux i hotel Jontek. Starsze dzieci zostały zakwaterowane z rodzinami w hotelu Jontek, młodsze w Ferolux. Nam przypadł Jontek do którego mam duży sentyment ze względu na to że byłam w nim 20 lat temu ze swoimi rodzicami, dużo się nie zmieniło jednak położenie hotelu jest wyjątkowo piękne. Idealne miejsce dla miłośników białego szaleństwa. W obydwu hotelach jest kryty basen z ciepłą wodą, tak więc pogoda nie miała znaczenia, dzieci były zachwycone. Jontek miał część pokoi odnowionych i część starszych, nam trafiły się te starsze, choć największym dyskomfortem była ich wielkość, były bardzo malutkie. Każdy pokój miał łazienkę i telewizor. Oba hotele były dla uczestników wyjazdu na wyłączność co było dużym atutem, mogliśmy czuć się jak w domu.

Przyjechaliśmy w sobotę 07.07.2018 późnym popołudniem, wiele rodzin już znaliśmy z innych wyjazdów, miło było ich znowu zobaczyć. W niedzielę zaczęła się diagnostyka dzieci i podział na grupy. Hela dostała się na półkolonie, a wraz z nią Agata co z mojej perspektywy było dużym atutem tego wyjazdu. Agata to nasza pierwsza córka, ma 10 lat, jest słysząca, prawie zawsze jeździmy razem na wyjazdy rehabilitacyjne Heli i jedynie na Family Camp Agata mogła czynnie uczestniczyć w zajęciach i integrować się ze wszystkimi dziećmi, bez podziału na dzieci słyszące i niesłyszące.

Plan zajęć na półkolonii był bogaty, zajęcia zaczynały się od godziny 8:00 i trwały aż do 18:30. Dzieci oddawaliśmy przed śniadaniem i odbieraliśmy tuż przed kolacją. Dzieci były podzielone na grupy według wieku, możliwości i umiejętności. Dzień rozpoczynał się 30-minutowym rozruchem na boisku lub w sali w zależności od pogody, potem dzieci szły na stołówkę na śniadanie. My rodzice często podglądaliśmy nasze pociechy, które świetnie sobie dawały radę, same korzystały z bufetu, robiły sobie na wynos drugie śniadanie i były dumne z siebie tak jak i my rodzice widząc to. Zajęcia trwały przez cały dzień, między innymi były to różnego rodzaju zajęcia w grupie, język angielski, bajkoczytanie, filmoterapia, arteterapia, sesja muzyczna, choreoterapia. Każdego dnia dzieci miały naukę pływania na basenie z instruktorami. Wszystkie dzieci używały woreczków do pływania na procesory, dzięki czemu mogły aktywnie brać udział w zajęciach. Nie ukrywam, że zajęcia wzbudzały trochę paniki wśród rodziców ze względu na strach o procesory, jednak wszystko pięknie się układało. Większość młodszych dzieci po dwóch tygodniach zaczęła pływać, również i Hela! Zajęć było bardzo dużo młodsze dzieci momentami były zmęczone, Hela miała kryzys i jednego dnia chciała odpocząć.  Przesypiając pół dnia zregenerowała siły na kolejne dni.
Z pewnością mogę stwierdzić, że kadra na półkoloniach była dobrana perfekcyjnie, opiekunowie to nauczyciele z zaangażowaniem i pasją do tego co robili. Większość z nich miała pełną wiedzę na temat dzieci z implantami, wymiana baterii czy założenie woreczka na basenie była dla nich czymś naturalnym. Dzieci bez zwątpienia można było zostawić pod ich opieką.

W czasie zajęć półkolonijnych rodzice mieli wolny czas, był to czas na odpoczynek, rozmowy i integracje. Wiele osób ruszało w góry zdobywać szczyty, inni relaksowali się na słoneczku przed hotelem. Wieczorami odbywały się wykłady dla rodziców, a dzieci miały w tym czasie zapewnioną opiekę. Rodzice mieli dla siebie dużo wolnego czasu, można było odsapnąć od dzieci, co jest ogromnym plusem, jednak trochę zabrakło miejsca na ten czas z dziećmi. Przez dwa tygodnie mieliśmy tylko jeden wspólny dzień ze swoimi dziećmi. W niedzielę  została zorganizowana wycieczka do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu. Był to czas tylko dla nas, spędziliśmy go bardzo miło, dzieci były bardzo zadowolone.

Family Camp bardzo szybko minął, założenie i program półkolonii w których uczestniczyły nasze córki był przygotowany na bardzo wysokim poziomie, organizatorzy przyłożyli wszelkich starań aby wykorzystać ten czas jak najlepiej. Dzieci półkolonijne w większości nie miały już zajęć indywidualnych, ponieważ już coraz mniej ich potrzebują, ale mogły zacząć uczyć się samodzielności, organizacji i przygotowania do szkoły. Jest to idealny czas i miejsce na przyzwyczajenie naszych implantowanych pociech do etapu szkolnego. Hela ma już 6 lat, jej postępy są coraz lepsze, ale teraz w tym właśnie wieku widzę jak pragnie mieć kontakt z dziećmi z implantami. Ten obóz w pełni pozwala jej poczuć się jak u siebie, dla wszystkich obecnych tu rodzin implant to codzienność i naturalność.

Te dwa tygodnie to ważny czas w naszym życiu, z całego serca polecam wszystkim!

 



 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *